Business
W tej bajce był smok! Posłuchaj rozmowy z Markiem Strojkowskim z Talentuno Polska o wyzwaniach rekruterów i innowacjach w branży HR First Who, Then What—get the right people on the bus! Od przeczytania “From good to great” Jima Collinsa - to pierwsza zasada, którą kieruję się w budowaniu swoich firm. Proste? Wcale nie! Znalezienie odpowiednich ludzi to prawdziwe wyzwanie. Wyzwanie, któremu nie sprostało już wielu przedsiębiorców. Jak sobie z nim poradzić? Zapraszam do słuchania!Nie jestem headhunterem. Nigdy nie byłem też rekruterem. Po dotychczasowych doświadczeniach, zdecydowanie – nie chcę nim być. Dlaczego? Bo to koszmar. Oczywiście – wielki szacun dla osób, które zajmują się tym profesjonalnie. Naprawdę Was podziwiam! Wielki szacun też dla przygotowanych kandydatów. TAK – dla przygotowanych! Bo niestety, słowa: przygotowany i kandydat przestały iść ze sobą w parze. Każda osoba, która prowadzi biznes doskonale wie co mam na myśli.Bez właściwych ludzi, nie da się zbudować dobrej firmy. Oczywiście pod warunkiem, że chcesz dawać wartość swoim klientom. Jeżeli chcesz ją dawać, a zakładam, że chcesz rekrutacyjny koszmar zaczyna się już od zamieszczania ogłoszenia. Gdzie to zrobić – by twoja skrzynka nie zamieniła się w śmietnik na CV ludzi, którzy kompletnie nie pasują do opisu stanowiska? Wybaczcie – nie wiem. Nie przesadzę, jeżeli napiszę, że brałem już udział w setkach rekrutacji. Kolejne przede mną. I do dziś nie znalazłem odpowiedzi na pytanie „Gdzie zacząć rekrutację”? Próbowałem już praktycznie wszędzie. Topowy portal ogłoszeniowy na „P” – z mojego doświadczenia – śmietnik. Strata czasu i pieniędzy. Mniejsze branżowe portaliki – to samo. Szukam kucharza. Zgłaszają się piłkarze. Szukam astronauty zgłaszają się kosmici. Nie mam nic do piłkarzy i kosmitów. Na pewno jesteście super. Chętnie umówiłbym się z Wami na piwo. Nie pasujecie jednak do profilu kandydata, którego szukam, ok…?Gdzie szukam ludzi do pracy? Pozycje nr 3 i 2 na mojej shortliście to odpowiednio Facebook i Linkedin. Social Media w służbie rekrutacji sprawdzają się naprawdę nieźle. Oczywiście 100% dopasowanych kandydatów to mission impossible, jednak naprawdę wyłowiłem już kilka perełek. Absolutny nr 1 to polecenia. Nawet jeśli polecony kandydat nie został przyjęty – zawsze była to jednak osoba najbardziej zbliżona do poszukiwanego przeze mnie profilu. A co najważniejsze polecane osoby nigdy nie nawalają. Przychodzą na umówione spotkania i odbierają telefony. Gościem najnowszego odcinka Small Market Thing jest Marek Strojkowski stojący na czele polskiego oddziału firmy Talentuno. HR-owego startupu, po którym bardzo dużo sobie obiecuję. Dlaczego? Upraszczając Talentuno na jednej platformie połączyło rekrutację w social mediach z systemem rekomendacji. Osobami polecającymi są tzw. matchmakerzy. Matchmekerem może zostać każdy. Ja. Ty. Pan ze spożywczaka i Pani Basia. Jak to działa?Prowadzisz firmę, szukasz pracownika – wrzucasz ogłoszenie na Talentuno. Ogłoszenie trafia do sieci matchmakerów, którzy polecają kandydatów na to stanowisko. To potęga crowdsourcingu. Dlaczego miałoby im się chcieć? Jeżeli ich kandydat dostanie pracę – oni dostają kasę. Minimum 1500 zł na rękę. Do końca tego roku do sieci matchmakerów ma należeć ponad 10 000 osób. To jednak nie oznacza, że dostaniesz 10 000 CV. Algorytm zbudowany przez Talentuno ma wyłuskać te najlepsze. W kolejnym kroku wkraczają eksperci HR, którzy przeprowadzają pierwsze rozmowy. Na końcu Ty dostajesz 3 idealnych (oby) kandydatów do pracy. Pewnie zapaliła Ci się już czerwona lampka – a co jeśli ci kandydaci są beznadziejni? Wtedy nie płacisz nic. Z Talentuno rozliczasz się nie za kandydata, a za zatrudnionego pracownika.Brzmi jak bajka? Kiedy usłyszałem o tym pierwszy raz też tak pomyślałem. Przecież to niemożliwe żeby jakiś startup rozwiązał problem rekrutacji... Po rozmowie z Markiem mam jednak poczucie, że to faktycznie może wypalić. Nawet jeżeli nie będzie tak pięknie jak ma być – Talentuno już dziś wniosło powiew świeżości na zabetonowanej rekrutacyjnej scenie. Zaufało już im kilkadziesiąt polskich firm. Dowożą. Zaufali im też inwestorzy – którzy w drugiej rundzie na rozwój technologii przeznaczyli ponad 16 000 000 zł. Gwarancja „zatrudnienia pracownika” jest tak kusząca, że przy najbliższej rekrutacji z pewnością dam Talentuno szansę.